sobota, 26 kwietnia 2014

Rozdzial 4

Violetta wracała do domu ze smutną miną, bo wiedziała, że jej tata nie zgodzi się na pomysł. Mijała różnych ludzi, byli uśmiechnięci, ich życie zapewne nie było usłane różami, ale też nie mieli takich problemów jak ona. Doszła do drzwi swojego domu i zawahała się chwilę, aż w końcu chwyciła za klamkę.
- Tato! Tato, gdzie jesteś? - zaczęła wołać.
- Tutaj co się stało?  - stanął przed nią z rękami złożonymi w charakterystyczny dla niego sposób.
- Francesca wpadła na pomysł, abym nie musiała wyjeżdżać do internatu. Uzgodniła ze swoim tatą żebym mogła u nich zamieszkać. Wystarczy tylko, że ty się zgodzisz. Obiecuję, że będę się dobrze zachowywała - spojrzała błagalnym wzrokiem.
- Nie zgadzam się.
- Dlaczego? Nie możesz niszczyć mi życia, bo tobie się tak podoba - wykrzyczała mu. 
- Skończ już tą dyskusję. Powiedziałem już. Do pokoju! Violetta do pokoju!
- Dobrze pójdę trzymaj mnie dalej zamkniętą w wieży. Swoją drogą gratulacje, po raz kolejny udało ci się zmarnować moje życie, zadowolony? - było to pytanie retoryczne, nie czekała na odpowiedź i udała się na górę.
Wyciągnęła telefon i wykręciła numer swojej przyjaciółki.
- Fran posłuchaj mój tata się nie zgodził. Przepraszam - rozłączyła się.
Wyjęła swój pamiętnik i pisała swoje własne przemyślenia. Zadumana nie mogła sobie wyobrazić jak teraz będzie wyglądało jej życie. Gdy tak myślała to coraz bardziej się smuciła. Nagle do pokoju wpadł Federico.
- Violu słyszałam kłótnię z twoim tatą, jeśli o mnie chodzi to mogę ci pomóc w mediacji z nim. według mnie dobrym pomysłem jest mieszkanie u Franceski.
- Wiem to, ale niestety mój ojciec nie liczy się z moimi uczuciami. Dla niego liczy się tylko on i Jade, a na dodatek Angie wyjechała i nawet nie mam przy sobie swojej najbliższej rodziny. Co ja teraz zrobię? Chcę kontynuować swoją karierę, ale nie mogę zrobić nic przeciwko niemu.
- Spokojnie jestem pewien, że wszystko pójdzie po twojej myśli - przytulił dziewczynę.
Nagle usłyszeli dźwięk jej telefonu.
- To Leon.
- Odbierz ja już idę nie będę ci przeszkadzał.
- Halo? Cześć Leon.
- Cześć wszystko w porządku? będziesz jutro w studiu?
- U mnie po staremu, nic nie jest dobrze. Nie wiem czy pójdę do szkoły. Nie mam nastroju na śpiewanie.
- Mam do ciebie przyjść?
- Nie, nie trzeba.
- Nie przeszkadzam ci już, musisz wypocząć. Mam nadzieję, że przyjdziesz jutro. Nie marnuj swojego głosu na jakieś kaprysy Germana i tej jego...yyy... no jak ona ma.......a Jade. Do zobaczenia.
Po rozmowie telefonicznej Violetta zaczęła układać się do snu. Nie chciała, aby nastał kolejny dzień. Wiedziała, że jej wyjazd zbliża się nie ubłagalnie, a ona nie chciała wyjechać, nie chciała porzucać swoich marzeń. Rano wstała jak nowo narodzona postanowiła, iż pójdzie do studia
- Witajcie - powiedziała rano przy stole.
- Jutro wyjeżdżasz.
- Oczywiście tato, a teraz wychodzę. Żegnaj.
Zdenerwowana wyszła z domu i przypominała sobie wszystkie dotychczasowe miłe wspomnienia. Podążała alejkami, które wydawały jej się jeszcze piękniejsze niż zwykle. Doszła do szkoły i od razu opowiedziała wszystkim o tym co działo się przy śniadaniu. Leon przytulił się, bo miał potrzebę uspokojenia jej.
- Violetto chcę przesłuchać twojej piosenki.
- Dobrze Beto już idę, zobaczymy się później.
- To straszne co jej się przytrafiło, nie mam pomysłu co zrobić - rzekł Leon.
- Ja, ja wiem!!! - krzyknęła Naty - co powiecie na to, aby w dzień jej wyjazdu kilka osób poszło do niej do domu? zmusimy jej tatę, aby nas wysłuchał.
- Świetnie, pójdziemy ja, ty, Camila, Fran i Leon - Maxi zatwierdził pomysł swojej dziewczyny. Wszyscy rozeszli się do swoich zajęć. Został tylko raper i brunetka o kręconych włosach. Patrzyli sobie głęboko w oczy, ale nie odzywali się. Głuchą ciszę przerwał głos dziewczyny o anielskim usposobieniu.
- Maxi ja bardzo cię koo.... - jej głos zatrzymał się - bardzo cię lubię, ale Ludmiła nie jest zadowolona z naszego związku.
- Kiedy w końcu przestaniesz o niej myśleć? Nie będziesz jej niewolnicą do końca życia. Ona sobie myśli, że każdy będzie patrzył co robi żeby Ludmi była najważniejsza, ale tak nie będzie. Musisz się otrząsnąć i znaleźć sobie nowych, lepszych i przede wszystkim prawdziwych przyjaciół.
- Tak pięknie to powiedziałeś, aż nie wiem co powiedzieć...
- Nic nie mów, po prostu mnie kochaj - chłopak zbliżył się do niej i.... pocałował ją.


Z góry przepraszam, że taki krótki i bezsensu, ale ostatnie wydarzenia w moim życiu nie są zbyt wielką inspiracją do pisania. Następny będzie lepszy. Obiecuję.

  P.S. Następny rozdział za 4 komentarze :)


Zapraszam na ciekawego bloga na którym nie pojawi się kolejny rozdział jeśli nie będzie wystarczającej liczby komentarzy. Pomożecie jej? Dziękuję :)


piątek, 18 kwietnia 2014

POST ORGANIZACYJNY

Witajcie dzisiaj przychodzę do Was z życzeniami świątecznymi. Wielkanoc jest to piękny okres w naszym życiu. Z tej okazji życzę Wam:

Jaj przepięknie malowanych,
Świąt słonecznie roześmianych,
W poniedziałek dużo wody,
Zdrowia, szczęścia oraz zgody
Z okazji Wielkiej Nocy życzy... 
Karolina.

Mam nadzieję, że święta spędzicie w spokojnej i rodzinnej atmosferze. Macie jakieś szczególne plany?

Mam dla Was jeszcze dwie informacje organizacyjne:


1. Pod ostatnim rozdziałem pojawiły się bardzo miłe komentarze, za które dziękuję z całego serca, ale mimo wszystko kolejny pojawi się jutro lub po świętach. Mam teraz dużo zajęć w domu i dużo wyjazdów. Myślę, że to zrozumiecie.
2. Założyłam na potrzeby bloga serwis ask.fm


To już wszystko na dzisiaj. Jeszcze raz

Wesołego Alleluja!!!


środa, 16 kwietnia 2014

Rozdział 3

Dźwięk telefonu był coraz głośniejszy i roznosił się po całym pokoju nauczycielskim. W końcu mężczyzna oderwał się od papierkowej roboty i podniósł słuchawkę.
- Słucham?
- Pablo? to ja Angie. Przepraszam, że nie obierałam, ale miałam dużo pracy. Ci się stało, że aż tak się do mnie dobijałeś? - zapytała zaciekawiona.
- Musisz wrócić, German chce wziąć ślub z Jade i odesłać Violettę do - jak to on ją określił - prestiżowej szkoły z internatem. Trzeba jej pomóc.
- On nie może tego nam zrobić, wrócę jak najszybciej. A skąd ty o tym wiesz?
- Opowiedzieli mi jej przyjaciele, a i jeszcze jedno, ona nie wie, iż ty zostałaś powiadomiona i całej sytuacji.
- Dobrze, teraz muszę kończyć, ale na pewno się odezwę.
Kobieta odłożyła słuchawkę, a Pablo wrócił do swojej pracy.

DOM VIOLETTY
Nastolatka leżała w samotności na swoim łóżku i zapisywała kolejne karty jej cennego pamiętnika. Nagle do pokoju wparował Fede.
- Słyszałam co twój tata chce zrobić, ale nie martw się, na pewno w porę zrezygnuje z tego pomysłu. Mimo wszystko jest mądrym człowiekiem i bardzo cię kocha. 
- Dziękuje za te pocieszenia. Jesteś wspaniałym przyjacielem. Nie chcę o tym dzisiaj rozmawiać. Jak ci się układa z Ludmiłą?
- Dobrze, zmieniła się. A jak z Leonem? Wróciliście do siebie prawda?
- Tak to prawda i jest lepiej niż kiedykolwiek wcześniej.

W kuchni Olga szykowała kolację, wyszła na chwilę, ponieważ dostawca zapukał do drzwi. Wracając z zakupami zaczęła mówić spokojnym tonem:
- Ramallo, Ramallo ciebie nawet na chwilę nie można zostawić w pobliżu jedzenia. Zaraz kompletnie nic nie zostanie i kolejne trzy godziny spędzę przy kuchni - rzekła zbulwersowana.
- Ależ ja nic nie dotykam, ja chciałem tylko powąchać, aby poczuć ten aromat. Twoje potrawy są przepyszne i nie mogę się doczekać kolacji.
- Oh ty wiesz jaki komplement sprawić kobiecie, mój Ramallito - kobieta zaczęła się do niego niebezpiecznie blisko przysuwać.
- Przestrzeń osobista Olgo, przestrzeń osobista - odepchnął kobietę jednym ruchem ręki.
- Przestrzeń osobista, pff on nadal kocha tylko i wyłącznie swojego kota - odeszła mrucząc pod nosem.

<Leon>
Nie mogę po raz kolejny stracić Violi, dopiero co do siebie wróciliśmy, świetnie się dogadujemy, nikt nie miesza się w nasz związek, aż tu nagle taka wiadomość. Zdębiałem po usłyszeniu tego co dziewczyny mówiły. Może porozmawiam z moimi rodzicami, w końcu robią interesy z jej tatą. Może oni jakoś na niego wpłyną? Tak, to dobry pomysł. 
- Tato mam do ciebie sprawę - zaczął niepewnie chłopak.
- Słucham cię - pan Verdas spojrzał na syna.
- Wiesz o tym, że z Violettą wróciliśmy do siebie i układa nam się bardzo dobrze.
- Zdaję sobie z tego sprawę, a co chcecie razem zamieszkać? - powiedział ironicznie.
- Nie, po prostu pan Castillo chce ją oddać do szkoły z internatem. Pomyślałem, że może ty mógłbyś z nim porozmawiać?
- Nie będę się mieszał w rodzinne sprawy Germana. Jak to będzie wyglądało? Zastanowiłeś się nad tym chociaż przez chwilę? Co ja mu powiem? Rozumiem, że twoja dziewczyna jest dla ciebie bardzo ważna, ale niestety nie mogę tego zrobić - po raz kolejny zaczął czytać swoją gazetę.
- Dziękuję, że mogę na ciebie liczyć - powiedział z przekąsem odgarniając swoją grzywkę.
Po nieudanej rozmowie z ojcem udał się do swojego pokoju. Na biurku stało piękne zdjęcie z roześmianą Violettą, a teraz co? uśmiech z jej twarzy może zniknąć po raz kolejny i tym razem na dłuższy czas. Młody chłopak wyjął kartkę i zaczął na niej zapisywać sposoby, którymi może zatrzymać swoją ukochaną przy sobie, wśród nich znalazły się propozycje takie jak:
* opłacenie hotelu dla niej
* zamieszkanie u niego w domu
* spanie w studio
* rozmowa z jej ojcem
Po chwili zdecydował, że wszystkie te pomysły są do bani. Zwinął kartkę w kulkę i wycelował nią do kosza. Postanowił iść do dziewczyny. Podążał alejkami, które obrośnięte były krzewami, trawą oraz małymi kwiatkami. Zaczął je zrywać, aby zrobić piękny bukiet. Po paru minutach doszedł do jej domu. Zapukał, drzwi otworzyła mu Jade.
- Dzień dobry. Czy Violetta jest w domu?
- Tak, ale niedługo to się zmieni. Wejdź.
Chłopak poszedł na górę i wszedł do pokoju.
- Leon! - dziewczyna wpadła mu w ramiona.
Nie zauważyła kwiatów i przez przypadek trochę się zgniotły. 
- Przepraszam jestem straszną ciamajdą - powiedziała i słodko się uśmiechnęła.
- Nic się nie stało, a u ciebie wszystko w porządku?
- Tak jest dobrze. Pogodziłam się już z wyjazdem. Idziemy do studia?
- Chodźmy.

Po pewnym czasie doszli do ich szkoły. Na korytarzu stali Federico i Ludmiła. Byli wpatrzeni w siebie jak w najpiękniejszy obrazek, wesoło gawędzili i wyglądali na bardzo szczęśliwą parę.
- Jestem taki zadowolony, że jesteśmy razem. Zmieniłaś się i dlatego cię kocham - chłopak pocałował ją w policzek.
- Fede też cię bardzo kocham i nie wyobrażam sobie życia bez ciebie. Kiedyś byłam straszna, chciałam tego, aby ludzie cierpieli. Teraz jest inaczej, teraz mam ciebie - powiedziała ze słodkim uśmiechem. Zaczęli zbliżać do siebie, patrzyli sobie głęboko w oczy, malowała się w nich bezgraniczna miłość, która kiedyś nie miała prawa istnieć. Ich usta już prawie było do siebie zbliżone tak, że pocałunek to była jedyna czynność, którą mogli w tej chwili zrobić. Niestety ktoś im przeszkodził.
- Ludmiła! - zawołał ją męski głos.
- Yyy to ja muszę już lecieć, mam zajęcia z Beto. Widzimy się później - rzekł skrępowany chłopak.
- Ohh Diego zawsze pojawiasz się w najmniej odpowiednim momencie - zaczęła mówić wkurzona Ludmiła.
- Przepraszam chciałem się tylko przywitać - szyderczo się uśmiechnął i odszedł.

Do studia weszli Leon i Violetta, trzymali się za ręce i wyglądali tak jakby w ich życiu nie było żadnych komplikacji. 
- Cześć Leon, musimy zabrać ci Violę - powiedziała rozemocjonowana Włoszka.
- Chodź kochana - pociągnęła ją za rękę Camila.
Violetta rzuciła jeszcze jedno znaczące spojrzenie w stronę chłopaka i pobiegła z koleżankami. Do Leona podszedł jego przyjaciel Andres.
- Masz szczęście, że znalazłeś sobie dziewczynę. Miłość nadal nie zapukała do moich drzwi.
- Andres - brunet położył mu dłoń na ramieniu - miłość przyjdzie do ciebie nieoczekiwanie, pamiętaj.
- Gdzie idziesz? - nie zdążył zapytać, bo chłopaka już nie było.

Camila i Francesca zaprowadziły Violettę do sali od tańca.
- Mamy genialny, najlepszy, najwspanialszy pomy... - nie mogła dokończyć, bo przerwał jej głos przyjaciółki.
- Camila mówże wreszcie.
- Ona chciała powiedzieć, że mamy pomysł na to co zrobić, abyś nie musiała wyjechać.
- Jaki? - zapytała wyraźnie zaciekawiona Viola.
- Zamieszkasz u mnie - uśmiechnęła się brunetka.
- Fran coś ty, to nie wypali. Bardzo bym chciała, ale nasi rodzice nigdy się na to nie zgodzą.
- Naprawdę tak uważasz? zaraz się przekonamy.
Dziewczyna wyjęła z torebki telefon i włączyła głośnik.
- Cześć tato jesteś pewien, że Violetta mogłaby u nas zamieszkać?
- Tak, a poza tym powtarzałem ci już to tysiące razy.
- Dziękuję jesteś wielki. Pa.
- To wszystko dlatego, że dzięki tobie nie wyjechałam do Włoch.
- Hmm mój ojciec na sto procent się nie zgodzi, przecież jestem jak księżniczka zamknięta w wieży.
- Obiecaj, że chociaż z nim porozmawiasz?
- Dobrze, a teraz muszę już lecieć - dziewczyny przytuliły się na pożegnanie.


Kolejny rozdział już gotowy !!!

miał być nieco dłuższy, ale musiałam usunąć jeden wątek. 

Kolejny rozdział za jedyne trzy komentarze ;)





poniedziałek, 14 kwietnia 2014

Rozdział 2

<Violetta>
Miło znowu jest zobaczyć tą salę pełną magi. Stałam tam jak wryta, chciałam śpiewać tańczyć, cieszyć się życiem razem z innymi osobami. Rozmyślałam o tym czy niespodzianka dla Franceski nam się uda, czy nie będzie żadnego problemu i najważniejsze czy jej się spodoba nasz pomysł. Przecież nie chcemy robić nic przeciwko niej. Znowu się zamyśliłam, a Antonio zaczął coś mówić.

- Witam wszystkich uczniów w nowym roku szkolnym. Jestem pewien, że będziecie się dobrze bawić, razem z portalem U-MIX.

Po tych słowach rozbrzmiały gorące oklaski, a na twarzach uczniów malował się niewyobrażalnie szczery uśmiech. Wszyscy spojrzeli teraz na Pablo, który zaczął wygłaszać swoje słowa.

- Mam nadzieję, że również teraz będziecie pracować z takim zapałem jak parę miesięcy temu. Na dobry początek mam dla was małe zadanie. Podzielę was na grupy, a każda z nich wybierze sobie zeszłoroczną piosenkę i zaśpiewa ją za tydzień. Najlepszy zespół wystąpi przed kamerami U-mixu.
Podaję skład grup:
1. Violetta, Franceska, Camila, Maxi 
2. Ludmiła, Leon, Andres i Diego
3. Marco, Naty, Federico, Broduey
Pozostałe składy będą widniały na wywieszce przed klasą. Nie chcę słyszeć sprzeciwów, życzę wam wszystkim owocnej współpracy.

- Tak po raz kolejny jesteśmy razem w grupie - rzekł Maxi i objął swoje przyjaciółki. - Jaką piosenkę wybierzemy?
- Może Hoy somos mas? - zaproponowała włoszka.
To świetny pomysł - poparł ją cały zespół.

Maxi pognał za swoimi kolegami, bo musiał obgadać z nimi ważną sprawę. Natomiast Violetta pomyślała, iż dobrze by było urządzić dzisiaj małe pidżama party z najlepszymi przyjaciółkami.
- To świetny pomysł Violu, a ty Fran co o tym sądzisz? - dziewczyna była jakaś zamyślona - EJ Fran!!
- Oj przepraszam to świetny pomysł, napiszę tylko tacie.
- O czym tak myślałaś - dociekała Viola.
- Zastanawiałam się czy związek mój i Marco ma jeszcze sens.
- Oczywiście, że ma. Nawet tak nie myśl - pocieszały ją przyjaciółki i coraz bardziej chciały powiedzieć jej o niespodziance, ale jeszcze nie mogły, jeszcze było za wcześnie.
- Nie myśl o tym, dzisiaj mamy się po prostu dobrze bawić. Chodźmy już do mojego domu, bo zrobiło się późno.

Dziewczyny weszły do domu Violetty, panował tam straszny harmider. Olga biegała jak poparzona ze szczotką do zamiatania, Ramallo próbował ją uspokoić, jej tata grał na pianinie, a Jade? ona jak zwykle malowała paznokcie.
-  Jade co ty tutaj robisz? - zapytała niecierpliwie córka Germana.
- Wprowadzam się kochaniutka, znowu będę z wami mieszkać, a teraz bądźcie tak dobre i idźcie na górę, bo chcę mieć chwilę spokoju.
Nastolatki udały się na górę.
- O nie! Największy koszmar mojego życia znowu powraca! mam już serdecznie dosyć rządów tej wypindrzonej damulki, trzeba ją stąd usunąć za wszelką cenę - powiedziała z poważną miną Violetta.
- Nie możesz tak mówić, widocznie twój tata ją kocha, skoro pozwolił jej wrócić. Może ona naprawdę się zmieniła? - uspokajała ją brunetka.
- Wątpię, tacy ludzie się nie zmieniają, w takich chwilach najbardziej brakuje mi Angie. Jedyne osoby na które mogę liczyć i które mnie wysłuchają to wy.
Dziewczyny przytuliły się i ułożyły do snu, aby wypocząć przed jutrzejszym dniem.

NAZAJUTRZ 
Przyjaciółki wstały rano w bardzo dobrym humorze, zeszły na śniadanie i kiedy chciały już wychodzić, zdarzyło się coś czego żadna z nich się nie spodziewała.
- Violetto! musimy porozmawiać - z poważną miną powiedział German - chcesz żeby twoje koleżanki były przy tej rozmowie?
- Tak niech zostaną, ale co się stało, że jesteś taki poważny? Coś źle zrobiłam?
- Doszliśmy do wniosku z Jade, że skoro nie możesz się z nią zgodzić to będziesz chodziła do prestiżowej szkoły z internatem. Planuję pobrać się z nią, a ty jej nie akceptujesz. 
- CO!!! - wykrzyknęły na raz dziewczyny.
Zrozpaczona Violetta wybiegła z domu, a za nią jej przyjaciółki. Zatrzymał je Leon na którego wpadła jego dziewczyna.
- Co się stało? dlaczego płaczesz? - spytał zaniepokojony, ale nie odzyskał odpowiedzi. Jedynie dziewczyna jeszcze bardziej wtuliła się w niego.
- Chodzi o to, że jej tata chce oddać ją do szkoły z internatem, a sam ożeni się z Jade.
- On nie może tego zrobić. Coś wymyślę. Chodźmy do szkoły musisz się rozweselić - rzekł chłopak
Franceska usiadła ze swoją przyjaciółka na ławce, a pozostali poszli, aby powiedzieć reszcie, że niespodzianka dla Fran musi jeszcze trochę poczekać, bo bez Violi ona nie ma sensu, wszyscy zgodzili się z nimi i zaczęli zastanawiać co by tu zrobiać, aby ich koleżanka nie musiała wyjechać.
- Wiem kto może pomóc - powiedziała Camila
- Kto? - zapytała z zainteresowaniem reszta osób.
- ANGIE! - wykrzyknęła dziewczyna.
- Masz rację - poparł ją Maxi - ale jak ją tu ściągnąć? nie mamy do niej numeru telefonu, a jej siostrzenica nie będzie w stanie naświetlić jej całą sytuację.
- Może porozmawiamy z Pablo? -zaproponował Marco.
- W sumie to dobry pomysł, nauczycielom na pewno uda się ją namówić do powrotu i uratowania Violetty, ale mam też pomysł, aby ona się nic o tym nie dowiedziała. Po co ją stresować? my się tym zajmiemy i będziemy przy niej w tych trudnych chwilach.

W tym momencie do sali weszły Violetta i Franceska, a wszyscy na ich widok zamilknęli. Dziewczynom wydawało się to dziwne, ale nie drążyły tematu.
Po skończonych zajęciach z Pablo, Violetta szła do domu, a pozostali znajomi chcieli porozmawiać z nauczycielem.
- Pablo możemy porozmawiać?- zaczęła Franceska.
- Nie mam teraz dużo czasu - odpowiedział.
- To bardzo, bardzo ważna sprawa - nalegała Camila.
- Dobrze więc co jest takie ważne? - spytał.
Wszyscy jednocześnie zaczęli mówić i się przekrzykiwać. 
- Spokój! Cisza i tak nie mogę nic zrozumieć. Francesko opowiedz mi wszystko na spokojnie.
- Tata Violetty chce wziąć ślub z Jade, ale one się nie lubią, dlatego pan Castillo chce ją oddać do szkoły z internatem, a jedyna osoba, która może jej pomóc to Angie, ale my nie wiemy jak się z nią skontaktować i przyszliśmy pana prosić o pomoc.
- Jak to German znowu chce ją wywieść? oczywiście, że wam pomogę, jeszcze dzisiaj zadzwonię do Angie, a jak znosi to Violetta?
- Nie za dobrze, ale zaraz idziemy z Camilą i Maxim ją odwiedzić - powiedziała włoszka.

Violetta nie miała ochoty wchodzić do swojego domu, ale mimo wszystko pociągnęła za klamkę i weszła. Panowała tam nieprawdopodobna cisza więc dziewczyna udała się do swojego pokoju, położyła się na łóżku i zaczęła rozmyślać.

W TYM SAMYM CZASIE W STUDIO
Pablo bezskutecznie próbował dodzwonić się o Angie, bowiem jej telefon był poza zasięgiem. 
<Pablo>
Tęsknię za nią i chciałbym, aby już wróciła. Teraz jeszcze ta cała sprawa z Violettą, gdy ona się o tym dowie to załamie się po raz kolejny. Jej życie to plątanina rozterek.

W tym czasie rozbrzmiał dźwięk jego telefonu.
  
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Napisałam drugi rozdział :)

Miałam go dopiero dodać, gdy otrzymam dwa komy, ale niestety nie wyszło :)

Teraz będę nieugięta - kolejny rozdziała za 2 komentarze, nie wcześniej :)


sobota, 12 kwietnia 2014

Rozdział 1

Przed drzwiami studia OnBeat stanęła dziewczyna. Miała brązowe włosy, uśmiech od ucha do ucha, założyła na siebie różową bluzkę i biała spódniczkę. To była Violetta. Weszła pewnym krokiem do budynku i od razu rzuciły jej się w oczy kolorowe ściany oraz nowi uczniowie, którzy stresują się przed swoim egzaminem wstępnym. W oddali słyszała głos Gregorio, któremu znowu się coś nie podobało.
<Violetta>
Jestem tu już trzeci rok. Nie mogłam się doczekać pierwszego występu, a także zobaczenia się z moimi przyjaciółkami oraz z Leonem. Podczas końcowego występu pocałowaliśmy się i od tamtej pory nasze uczucia odżyły na nowo. Znowu jesteśmy razem. Nie mogę w to uwierzyć, że tak bardzo mi go brakowało. 

-Violetta ! Violu ! - z  rozmyślania wyrwał mnie głos Camili, która od razu rzuciła mi się na szyję.
- Co się stało? Gdzie Fran?
- Właśnie o tym chciałam ci powiedzieć. Marco chce zrobić jej niespodziankę w zamian za to ile wycierpiała się rok temu przez Ane. Nie ma jeszcze żadnego pomysłu i pomyślał, że my mu pomożemy, gdyż znamy ją lepiej niż ktokolwiek inny - dziewczyna relacjonowała wszystko bardzo szybko, a Violetta starała się ją dobrze zrozumieć. - To co pomożemy mu, prawda?
- Yyy no tak oczywiście, mam już pewien pomysł, chodźmy.

Biegły korytarzami, aż nagle rudowłosa dziewczyna potknęła się i prawie przewróciła, ale w ostatniej chwili złapał ją Broduey. 
- Dokąd tak pędzisz maleńka? - zapytał ją z lekkim uśmiechem.
Camila zdradziła mu wszystko ok A do Z, a chłopak zgodził się pomóc. Zebrali wszystkich znajomych w sali od muzyki i zaczęli naradę.

 - Uważam, że to powinno być coś wielkiego, coś co zapamięta do końca życia. Zgodziliście się mi pomóc i jestem z tego niezmiernie zadowolony. Ktoś ma jakiś pomysł? - Marco spojrzał na znajomych z nadzieją w oczach. 
- Ja wiem - wyrwała się Viola - Moglibyśmy wybrać się razem z nią na tydzień do Włoch. Co wy na to? mogłaby wtedy odwiedzić swoje stare miasto, powspominać, a i my zwiedzilibyśmy zupełnie inny świat - z radością zaproponowała dziewczyna.
- Dobry pomysł - wszyscy zgodzili się z jej propozycją.
- Idę zacząć załatwiać sprawy z wyjazdem, jak już coś będę wiedział to wam powiem - Odezwał się Marco.

Violetta wychodziła już z sali gdy nagle poczuła na swoim ramieniu rękę jej wielkiej miłości.
- O! Leon, szłam właśnie do głównej sali, bo wzywał nas Antonio - chłopak objął mnie i pocałował w policzek.
- Pójdziemy razem, twój pomysł z wyjazdem do Włoch był świetny. Mam nadzieję, że Diego nie przyłączy się do nas.
- Nie, on nie ma prawa. Jadą tylko przyjaciele Franceski - powiedziała z oburzeniem uczennica.
- Dobrze, przepraszam nie chciałem cię zdenerwować, ale po prostu boję się, że on znów stanie pomiędzy nami, a ja tak bardzo cię kocham.
- Też cię kocham. Teraz nikt nie ma prawa stanąć pomiędzy nami, nie wyobrażam sobie po raz kolejny cie stracić.
Zakochani doszli w kocu do sali. Stali tu już pozostali uczniowie oraz Antonio, Pablo i Grogorio.


Skończyłam pierwszy rozdział !  

miał być trochę dłuższy, ale brakło mi weny twórczej. 

Co o nim sądzicie? Podoba się? Następny za 2 komentarze :)

 

Powitanie

Witajcie. Mam na imię Karolina, będę tutaj umieszczała moje autorskie i amatorskie opowiadania na podstawie telenoweli "Violetta". Zachęcam do obserwowania, komentowania, bo jest to wielka motywacja dla mnie, mam nadzieję, że się nie zawiedziecie :)

Widzimy się już niedługo w pierwszym rozdziale :)